Reklama

Barbara Kurdej-Szatan: Świąteczny debiut

W tym roku Barbara Kurdej-Szatan po raz pierwszy sama przygotuje Wigilię. Nam opowiada o rodzinnych tradycjach i zawodowych planach na nowy rok.

W tym roku Barbara Kurdej-Szatan po raz pierwszy sama przygotuje Wigilię. Nam opowiada o rodzinnych tradycjach i zawodowych planach na nowy rok.
Najlepszy prezent to dla mnie wakacje - przekonuje Barbara Kurdej-Szatan /Podlewski /AKPA

Jak zamierza pani spędzić święta?

Barbara Kurdej-Szatan: - Do tej pory jeździliśmy do moich rodziców i do teściów. Ale w tym roku kupiliśmy dom. Dlatego cała rodzina spotka się u nas w Warszawie. To będzie mój świąteczny debiut w roli gospodyni.

Wszystko przygotuje pani sama?

- Na pewno nie (śmiech). Przede wszystkim mogę liczyć na mojego męża. Zawsze mi pomaga, lubi gotować, piecze też ciasta. Oczywiście moja mama i teściowa też przywiozą różne potrawy. Mama specjalizuje się w barszczu i kapuście z grzybami. Ja odpowiadam za pierogi. To już tradycja - co roku z siostrą zamykamy się w kuchni, lepimy i rozmawiamy. Mamy też taki rodzinny zwyczaj, że do jednego z pierogów wsadzamy orzeszka. Ten, kto go znajdzie, będzie miał szczęście przez cały rok (śmiech).

Reklama

Ulubiona potrawa?

- Barszcz z uszkami oraz pierogi z kapustą i grzybami.

Korzysta pani ze starych, rodzinnych przepisów?

- Moja świętej pamięci babcia zawsze polewała pierogi olejem lnianym - kontynuujemy ten zwyczaj. Na pewno też kutia jest takim daniem. Choć sama nie przepadam za smakiem rozmiękczonych rodzynek. Mimo to musi być na święta. Mój tata z kolei świetnie przygotowuje ryby.

Choinka?

- Prawdziwa - świeże drzewko pięknie pachnie. No i musi być wspaniale przystrojona. Zawsze mieszkałam w bloku lub kamienicy, a w tym roku będę miała do przystrojenia cały ogród. Bardzo się z tego cieszę. W listopadzie miałam dużo zajęć zawodowych, prawie nie było mnie w domu, dlatego czekam na te święta, by nacieszyć się bliskimi, domem. To, że wszyscy do nas przyjadą, to też ogromna ulga, wcześniej musieliśmy dzielić święta na pół: trochę u moich rodziców, trochę u Rafała. Z Lubina kursowaliśmy do Opola albo odwrotnie.

Najlepszy prezent pod choinkę?

- O matko! Nie wiem! Może wakacje?

Zimowe czy letnie?

- I te, i te. W tym roku wreszcie pojedziemy w góry, mam prowadzić Sylwestra w Zakopanem, więc zostaniemy tam kilka dni dłużej. Mam nadzieję, że uda się pojeździć na nartach i nasza córka także się przekona do tego sportu. Rok temu jeszcze nie bardzo jej wychodziło, ale może teraz? Hania w lutym skończy sześć lat, czas najwyższy (śmiech).

Po świętach wraca pani na plan "W rytmie serca"?

- Tak. Na razie nakręciliśmy trzy odcinki drugiej serii. Nie wiem, co dalej wymyślą scenarzyści. W ostatnim odcinku pierwszego sezonu Maria uciekła sprzed ołtarza. Nie wyszła za Roberta (Piotr Polk - przyp. red.) nie tylko dlatego, że pojawił się Adam (Mateusz Damięcki - przyp. red.), choć na pewno jego przyjazd do Kazimierza miał wpływ na jej decyzję. Moja bohaterka czuje się po prostu zagubiona. Nie wie, czego tak naprawdę chce od życia. Jednak jest pewna jednego - nie zamierza spędzić życia u boku Roberta. On z kolei załamie się jej decyzją, a jego zachowanie będzie nieprzewidywalne.

A zawodowo? Co się u pani bohaterki wydarzy nowego?

- Maria uratuje życie pewnemu mężczyźnie. Po tym wydarzeniu stwierdzi, że musi coś zmienić w swoim życiu. Jaką podejmie decyzję? Przekonacie się państwo w drugim sezonie "W rytmie serca".

A co z "M jak miłość"?

- Asia z Wojtkiem wrócą do Polski. Okaże się, że w spadku po dawnym znajomym Tomka (Andrzej Młynarczyk - przyp. red.) moja bohaterka odziedziczy stary dom. Taki do kompletnego remontu. W jej życiu pojawi się też nowy mężczyzna. Kto to będzie? Jeszcze nie mogę zdradzić.

Pani plany zawodowe?

- Na początku roku zobaczycie mnie państwo w roli prowadzącej nowy show: "The Voice Kids". I jak co roku, wiosną, będę gospodynią "Kocham Cię, Polsko!". No i dopiero co odbyła się premiera musicalu "Chicago" w Teatrze Variete w Krakowie, w którym wcielam się w rolę Roxy.

Jak pani to wszystko godzi?

- Wiem, jak to brzmi, ale da się to zrobić. "Kocham Cię, Polsko!" to na przykład tylko osiem dni nagrań. Reszta to dobra organizacja (śmiech).

Rozmawiała Monika Ustrzycka

Kurier TV
Dowiedz się więcej na temat: Barbara Kurdej-Szatan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy